Nic na świecie nie jest tak ekscytujące jak realizacja marzeń. Najpierw nieustannie myślisz o tym, potem nieśmiało stwierdzasz, że jest to możliwe, aż w końcu robisz to.
Whistler. Od początku naszej przygody z rowerem to był nasz cel. Chyba każdy rowerzysta chciałby pojeździć po tych trasach, pooglądać przepiękne kanadyjskie lasy i poczuć klimat Crankworx.
Nam się w końcu udało i poopowiadam trochę o tym, jak było.
Podróż.Trip do Kanady z własnym rowerem to logistyczne wyzwanie. Rower, części, ciuchy rowerowe i codzienne, aparaty i kamery oraz masa innych bzdur, które musisz upchać w trzy walizki.
Nie jest łatwo. Dodatkowo jeśli jeszcze biuro informacji linii lotniczych wprowadza cie w błąd co do limitów wagowych, wtedy jest jeszcze trudniej.
Jednak udało się minąć cerbera ma bramce i lecimy.
Grenlandia z lotu ptaka wygląda oszałamiająco. Nigdy nie sądziłem, że zobaczę to miejsce. Lubimy takie niespodzianki.
Zmęczeni dziesięciogodzinnym lotem udajemy się w dalszą podróż. Kolejne dwie godziny jazdy samochodem nie były jednak takie męczące. Drogę BC-99 na pewno zapamiętam jako jedną z moich ulubionych.
Odrobina wolności i radości jaką daje pożyczony samochód jest bezcenna. Masz czas, żeby porozkoszować się widokami i posłuchać ulubionej muzyki granej w świetnych kanadyjskich stacjach. Rock 101 z Vancouver daje radę!
Wysokie góry wpadające wprost do zatok, zapach morza w powietrzu i zachód słońca. Magia. Jesteśmy w Kanadzie.
Przyroda.Najbardziej znana góra w BC - Black Tusk. Majestatyczna i jedyna w swoim rodzaju, na żywo robi jeszcze większe wrażenie.
British Columbia to miejsce stworzone dla wszystkich miłośników aktywnego wypoczynku. Rowery, kajaki, narty, żagle, wspinaczka, górskie wędrówki, golf. Cokolwiek przyjdzie ci do głowy, tutaj znajdziesz miejsce dla siebie. Nie ma żadnej przesady w stwierdzenie, że to najbardziej klimatyczne miejsce do uprawiania sportu. W odległości 100 km od siebie znajdują się miejsca, w których możesz zimą jeździć na rowerze (North Vancouver) i najlepsze zimowe freeridowe miejscówki na świecie (Whistler Blackcomb). Raj?
Niedźwiedzie w Whistler to wizytówka tego kurortu. Miśki nie boją się ludzi i spacerują nie tylko po całym bikeparku, ale też po obrzeżach miasta. Od ziomeczka pod wyciągiem słyszałem historię jak jeden z rowerzystów przeskoczył nad niedźwiadkiem przecinającym trasę. W sumie nic nadzwyczajnego, one są wszędzie
Jazda.Trudno opisać nasz zachwyt trasami w Whistler. Były dokładnie takie, jak sobie wyobrażaliśmy, a nawet lepsze. Po prostu idealne. Przygotowane, dopieszczone, perfekcyjne "wyszejpowane", techniczne lub płynne o wszelkich stopniach trudności.
W bikeparku trasy oznaczone są na dwa sposoby. Pierwszy to stopień trudności- mamy tu w kolejności od najłatwiejszej: zielone, niebieskie, black diamond, double black diamond, trasy pro. Drugi sposób to oddaje charakterystykę trasy, są dwa oznaczenia - F oraz T. T oznacza trasy techniczne, często wąskie i strome. Dla porównania typowe polskie dh w Whistler byłoby oznaczone jako blue T. Trasy ze znaczkiem F czyli flow, to te z których bikepark jest najbardziej znany. Są to bardzo szerokie, płynne i idealne wyprofilowane trasy mające na celu dawać rowerzystom maksymalną radość z jazdy. Takich tras próżno szukać gdzieś indziej na świecie. A-line i Dirt Merchant to klasa sama w sobie.
W Whistler jest ponad 300 tras, a w samym bikeparku jest ich 65. Przez 19 dni jazdy byliśmy w stanie przejeździć około 60%. Ta góra jest wyznacznikiem jak powinny być tworzone bikeparki w innych częściach świata.
W bikeparku są 3 trasy oznaczone etykietą "proline". Jedną z nich są sławne Crabapple Hits, czyli pięć hopek pod rząd o długości od 10m do 18m (ostatnia).
Na zdjęciu Marcel, kolega ze Szwajcarii, z którym spędziliśmy pięć naprawdę genialnych rowerowych dni.
W bikeparku nigdy nie będziesz jeździć samotnie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto chętnie zrobi z Tobą parę "lapsów", wymieni się wrażeniami, pokaże swoje linie czy pomoże w miejscach, z którymi masz problem.
Nie ważne czy jest z Japonii, USA, Meksyku, Szwajcarii czy Nowej Zelandii. I tak znajdziejsz z nim wspólny język - rower. Bez problemów można pojeździć sobie również z prosami znanymi z filmów rowerowych, wystarczy zagadać,
a wrażenia niezapomniane (ich rowerowy "skill" przekracza moje zdolności pojmowania rzeczywistości, przecież "tak się nie da zrobić"
).
Zawodnicy z jakimi mieliśmy przyjemność jeździć to Brendog, Nico Vink, Dan Atherton, Kurt Sorge, Aaron Gwin i inni.
Cały wyjazd pogoda była jak zaczarowana i tylko jednego dnia padał delikatny deszcz, który był jak wybawienie. Tego dnia wybraliśmy się na drugą, wyższą część góry zwaną Garbanzo Zone pojeździć we mgle. Niesamowity klimat.
Każdy na tej górze znajdzie swoja ulubiona trasę. Nikifor większość czasu spędzał na Dirt Merchant i A-line. Polok również dobrze bawił się na tych trasach, ale od czasu do czasu lubił zaliczyć "technical double black diamond" np: Schlayer.
Wieczorne "golden hours" były idealnym czasem do zrobienia paru pamiątkowych zdjęć, a także żeby pojeździć trochę bez tłoku na trasach i bez kolejki pod wyciągiem. Często łączyliśmy obie opcje.
Bez cienia wątpliwości możemy stwierdzić, że w Whistler spędziliśmy najlepsze rowerowe dni w naszym życiu. Dirt Merchant, pociąg z kumplami w kurzu o zachodzie słońca - tak własnie zapamiętam moje jazdy w Kanadzie.
Chillout.Rozgwieżdżone niebo nad Whistler.
Whistler to nie tylko bikepark. To miasteczko olimpijskie i kurort tętniący życiem. Knajpy, kluby, koncerty - najlepszy sposób, żeby odrobinę wyluzować się po całym dniu jazdy. Jeśli chodzi o jedzenie to polecamy burgery w El Furniture Warehouse i pizzę Fat Tony's. Rowerowe klasyki, wygłodniałe żołądki rowerzystów z całego świata nie mogą się mylić.
Można również poleżeć na słonku nad krystalicznie czystym jeziorem. To chyba nasz ulubiony sposób odpoczynku po kolejnym męczącym dniu jazdy.
Z resztą nie tylko nasz. Nad jeziorem można było spotkać mnóstwo znajomych, którzy jeździli z nami w bikeparku, zawodników, czy zwykłych ludzi.
Każdy przyjazny i chętny do rozmowy.
Nasze wyjazdowe mieszkanie.
Czasami po prostu człowiek ma ochotę posiedzieć w mieszkaniu, przygotować sobie pyszny obiad i napić się zimnego piwa.
Relacja z zawodów pucharu świata z piwkiem w ręku jest zawsze dobrym pomysłem na spędzenie popołudnia.
Crankworx.Nie ma drugiej takiej imprezy rowerowej na świecie, która mogłaby chociażby konkurować z Crankworx. Wszystkie przymiotniki, którymi mógłbym opisać to wydarzenie rozpoczynają się na naj-.
Cieszę się, że mogłem poczuć klimat Hecklers Rock i totalnego szaleństwa, które się tam odbywało.
Stanie w kolejce do wyciągu z zawodnikami i freeriderami, rozmawianie z nimi, w końcu oglądanie zawodów takich jak Whip Off czy Joyride, to wszystko sprawiało nam masę przyjemności.
Niesamowite uczucie być w centrum wydarzeń i biegać z zawieszką MEDIA na szyi z kamerą w ręku, a nie oglądać po raz kolejny relacje na pinkbike.
Zgadnij kto to.
Travis Pastrana i jego koledzy z Nitro Circus wiedzą, jak się bawić podczas Whip Off.
Andreu i jego firmowy trick.
Wypadek.Niestety nasz wyjazd nie zakończył się szczęśliwie. Ostatniego dnia przy próbie skoku na legendarnych Crabapple Hits jeden z nas zaliczył bardzo pechowy upadek i złamał trzy kręgi.
W ten sposób jego pobyt w Kanadzie przedłużył się o cztery tygodnie. Na szczęście jest już w kraju i cieżko pracuje nad rehabilitacją i powrotem do zdrowia.
Kuruj się Nikifor, wszyscy chcemy Cie z powrotem na rowerze!
Już niedługo relacja w języku angielskim dodatkowo z relacją filmową, stay tuned!
Dziękujemy naszym sponsorom za wsparcie:
www.26bikes.com
www.rowerowy.com
www.grawitacyjny.pl
www.hadronsport.com
www.bicyklon.pl
BFG Suspension
Foog Wear
Maxxis Polska
Serwis Rowerowy Korba
Zajebiste foty i artykuł HIGH5
Gro rowerów jeżdżących w parku to rowery allmountain i enduro, zjazdówki znajdują swoje zastosowanie na najcięższych trasach technicznych. Jeździliśmy na pożyczonych Santa Cruzach Bronsonach i zabawa równie dobra jak nie lepsza.
Trasy nie-bikeparkowe są tworzone głownie pod takie rowery właśnie.