Snejków łącznie złapaliśmy chyba ze 4, ja zgubiłem kółko w przerzutce, Łukasz zgubił śrubę do klocków, drugi Łukasz połamał rękę. Jak łataliśmy dętkę to jakiś gościu obok nas zaliczył OTB na XC. Potem jakiegoś gościa z DH ściągali karetką. Działo się... Tylko żeśmy nie pojeździli. Końcówkę ulicą odpychałem się od krawężników żeby dojechać do samochodu. A Łukasz to chyba jeszcze ze 4 godziny w szpitalu czekał.